„Grający z talerza”
Lata 60 XX wieku, na deptaku w Krynicy Górskiej można spotkać Nikifora, malarza prymitywistę tworzącego swoje specyficzne obrazy. Postać kontrowersyjna, budząca u jednych litość u innych zachwyt.
Mniej więcej w tym samym czasie na Podhalu, można spotkać równie ciekawą postać, postury i zachowania przypominającą Nikifora krynickiego. Obdarzonego jednak innym talentem, Józek Bryjka, „Lindada”, tworzył swoje obrazy muzyką.
Przyjrzyjmy się bliżej tej ciekawej postaci, która w ostatnim okresie niespodziewanie robi się bardzo popularna.
W Jurgowie, gdzie spędził ostatnie lata swojego życia, Józka znali wszyscy, ale nikt do końca nie wiedział jak się Józek dokładnie nazywał. Był to po prosty Józek, a my, wówczas dzieci, dodawaliśmy przymiotnik „głupi” bo swoim zachowaniem odbiegał od przyjętych wówczas norm. Zwany też był Józek Bryjka, Lindada lub Jasny Gwint.
Józek Bryjka syn Wincentego i Małgorzaty urodził się 2 czerwca 1899r w Ochotnicy w wielodzietnej rodzinie . Od najmłodszych lat nie umiał usiedzieć w jednym miejscu. Nosiło Józka po całym Podhalu i Spiszu a nie uznając granic wędrował i na Słowację do Osturni i do Zoru. Józek był strasznie ciekawy świata i marzył o wyprawie do Ameryki. Chęć wyprawy do Ameryki omal nie przypłacił życiem, kiedy to wybrał się tam zaokrętowany w korycie. Wielu mieszkańców Jurgowa z którymi rozmawiałem, pamięta to zdarzenie doskonale, uśmiechając się wspominają. Miało to miejsce w Zorze, a Józka w korycie do Ameryki wyprawili robotnicy budujący mostek na potoku. Całe szczęście że miało to miejsce na małym górskim potoku, a nie Dunajcu, bo skutek tej wyprawy, mógł się dla Józka znacznie gorzej skończyć.
Do Jurgowa przybył około roku 1950 i zamieszkał u rodziny Musiaków. Tam miał zawsze swój kont, miał gdzie wrócić po licznych wyprawach w okoliczne miejscowości. Ja zapamiętałem Józka, jako niewysokiego, krępej budowy ciała chłopa o owalnej twarzy, ubranego w sztruksowe spodnie i marynarkę, z czapką na głowie w kształcie kaszkietu. Wyjątkowe u Józka było to, że nigdy nie rozstawał się ze swoimi skrzypcami. U nas w domu był częstym gościem. Józek, stworzony do muzyki, nie stronił od drobnych posług w gospodarce. Za narąbaniu drzewa, otrzymywał na przykład posiłek. Typowe dla niego zdarzenie z talerzem, pamiętam tylko jedno. Mama nierozważnie podała Józkowi zupę na talerzu z serwisu ślubnego, zapamiętałem brzęk tłuczonej porcelany, Józkowe „niek to las trzaśnie!„ i mamy rozpacz. Od tego czasu Józek u nas dostawał zupę tylko w metalowej misce, ale przychodząc zawsze miał w kieszeni kwieciste talarki (fragmenty rozbitych talerzy), z których wygrywał na skrzypkach swoje melodie. Józek w swoim życiu odwiedził wiele miejscowości a w sercu i duszy miał zawsze muzykę. Potrafił zapamiętać dźwięki dzwonów kościelnych z większości podhalańskich miejscowości. Na pytanie „Józek jak dzwoni sygnaturka na Rzepiskak” ściągał czapkę i naśladując bicie dzwonu wydawał dźwięki charakterystyczne dla danego dzwonu w tym przypadku „Tin dallla bin, Tin dallla bin”. Najciekawiej obrazował dźwięk dzwonu na kaplicy św. Wojciecha w Jurgowie. Wisiał tam dzwon odlany, z żeliwa w jaworzyńskiej hucie, był to dzwon od początku felerny, nie dość że żeliwny to jeszcze z dziurą przy odlewaniu i ten dzwon Józek naśladował tak „ bum, bum, bum”. Można się było domyślić, że ten dźwięk, okrutnie drażnił wrażliwe ucho Józka.
Na niezwykłą postać tego wędrownego grajka, uwagę zwrócił ks. prof. Józef Tischner. Ksiądz Tischner, który również często przebywał w Jurgowie, wielokrotnie rozmawiał z Józkiem i słuchał jego muzyki. Zauważył, że Józek w swoim zachowaniu przejawia wyjątkową filozoficzną mądrość. Opisując jego postać w „Filozofii po góralsku” mówi, że jest to nasz podhalański Diogenes, nade wszystko ceniący swoją wolność i niezależność, a jego modrości życiowe wygłaszane z rozeschniętej beczki, przeszły do historii.
Nasz Józek jest również bohaterem i pierwowzorem „Lundy” z filmu Jana Jakuba Kolskiego „Grający z talerza”. W nieco baśniową rolę opętanego muzyką grajka, wcielił się Krzysztof Pieczyński. Film ten wielokrotnie nagradzany na festiwalach, na stałe wprowadził naszego „Lindade” do historii kinematografii polskiej.
Józef Bryja „Lindada” wędrowny grajek, zmarł w Jurgowie 25 czerwca 1970 roku. Jako, że Józek był kawalerem, to zgodnie z miejscową tradycją na cmentarz trumnę zaniosły jurgowskie panny. Trumnę zaś za darmo wykonał Józkowi znany jurgowski artysta Andrzej Gombos, (chyba wówczas nie przypuszczał, że po 35 latach będzie laureatem prestiżowej nagrody imieniem Józka Lindady). Za cały majątek jaki pozostawił, to jest 400 zł. wyprawiono mu stypę z plackami i winem. Nie udało mi się ustalić co się stało ze skrzypkami Józka, może ktoś czytając ten artykuł pomoże rozwiązać tę zagadkę. Szczątki Józka, spoczywają na cmentarzu w Jurgowie w skromnej mogile.
Dla Józka Bryjki nie istniały żadne podziały, ani narodowościowe, ani terytorialne, ani etniczne - liczyła się tylko śleboda i muzyka. Pomysł majowej imprezy trzech kultur (podhalańskiej, spiskiej i romskiej) zrodził się w głowie Macieja Kuchty artysty plastyka z Bukowiny Tatrzańskiej i Bartłomieja Koszarka znanego muzykanta i znawcę folkloru, obecnego Dyrektora Bukowiańskiego Centrum Kultury „Dom Ludowy” w Bukowinie Tatrzańskiej, a wówczas Radnego Rady Gminy Bukowina Tatrzańska. Pomysł spodobał się zarówno Wójtowi Józefowi Milanowi Modle, jak i Radnym i dzięki temu, w roku 2003 odbyła się pierwsza majowa „Lindada” w Bukowinie Tatrzańskiej. Co roku impreza odbywa się w innej miejscowości Gminy, a jej przewodni motyw łączący piękne tradycje trzech kultur, obrazuje statuetka przyznawana od roku 2004 osobie najbardziej zasłużonej dla miejscowej kultury. Statuetka projektu Janusza Jędrzejowskiego wykładowcy w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych im. A. Kenara w Zakopanem, odlana z brązu, to motyw rozbitego lindadowskiego talerza a rozchodzące się trzy gryfy skrzypiec symbolizujące trzy kultury Gminy Bukowina Tatrzańska
Laureatami tej prestiżowej nagrody w poszczególnych latach byli:
- 2004 rok w Jurgowie prof. Stanisław Hodorowicz – Rektor Podhalańskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nowym Targu.
- 2005 rok w Brzegach – Andrzej Gombos - artysta rzeźbiarz z Jurgowa
- 2006 rok w Czarnej Górze – Franciszek Czernik - muzykant z Brzegów
- 2007 rok w Leśnicy - Władysław Stefaniak - muzykant z Leśnicy
- 2008 rok w Rzepiskach – Eugeniusz Wilczek – muzykant z Bukowiny Tatrzańskiej
- 2009 w Białce Tatrzańskiej – Marian Chramiec – artysta rzeźbiarz z
Białki Tatrzańskiej
- 2010 rok w Czarnej Górze Zagórze – Helena Budz – poetka, długoletni kierownik zespołu regionalnego
- 2011 rok w Bukowinie artysta - rzeźbiarz Władysław Koszarek z Bukowiny Tatrzańskiej
- 2012 rok w Jurgowie - Andrzej Haniaczyk - pochodzący z Jurgowa działacz kultury, wieloletni kierownik zespołu „Małe Podhale”, wytwórca drewnianych instrumentów pasterskich - trąbit.
Chociaż Józek Bryjka żył bardzo skromnie, to jego muzyka i pamięć o nim nigdy nie zaginie.
Józef Górka